2 grudnia 2012

Półtorej maratonu

No i stało się. Zadebiutowałem całkiem nieźle – tak sądzę. Tak czy inaczej jestem zadowolony z wyniku.

W VIII Międzynarodowym kościańskim półmaratonie zająłem 589 w kategorii open i 135 w kategorii M18 a czas jaki udało mi się uzyskać to 1:47:56!


Nie dość, że osiągnąłem cel zejścia poniżej dwóch godzin to dodatkowo złamałem 1:50:00 czego się nie spodziewałem. Treningi z Kubą opłaciły się!

Jeżeli chodzi o sam półmaraton to warunki jakie nas zastały były idealne. Bezwietrznie, sucho, temperatura ok 10 stopni. Trasa była wąska, nie sądziłem, że będziemy tak długo biec zbici w grupę. Ok. pierwsze pięć kilometrów biegłem obok Kuby (Miałem założenie, że będę się trzymał jakieś 20m za nim. A wyszło tak jak zawsze i biegliśmy obok siebie :), staraliśmy się stopniowo przebić przez gąszcz ludzi. Jednak trener Adaś miał dużo racji mówiąc, żeby na starcie ustawić się nie wg tabliczek z podziałami czasowymi w jakich chcieliśmy dobiec, ale pójść bardziej do przodu. Wtedy szybsi zawodnicy i tak pobiegnąć swoim tempem zostawiając nas w tyle i dzięki temu będziemy mieli dużo wolnej przestrzeni przed sobą.

To była pierwsza rzecz jakiej się nauczyłem dzięki temu półmaratonowi. Druga to: koniecznie odwiedzić ubikację na 3 minuty przed startem. Dbałem o odpowiednie nawodnienie, aż za bardzo :). Trzecia rzecz to: nie spirtować na finishu. To i tak nie będzie miało dużego wpływu na generalny czas (Ale dzięki temu mam godzinę 47 a nie 48 :) ha!)

Opisałem półmaraton, teraz czas na maraton. Biegłem? Skądże! Chcę tylko przytoczyć sprawę medali jednego z bardziej prestiżowych maratonów na świecie, tj.: New York City Mrathon.

Przez huragan Sandy i szkody jakie wywołał NYCM został odwołany, a medale… rozdane chętnym. Osądzicie to sami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz